3 : 0
Kolejny mecz (po paroletniej przerwie) w towarzystwie mojej Żony, dla której oczywistym magnesem było samo miasto, a nie wizyta na Stade Matmut-Atlantique – taki naiwny to jeszcze nie jestem… Bordeuax jest przede wszystkim duże i w trakcie kilkugodzinnego spaceru może z łatwością swoimi rozmiarami przytłoczyć. Niby położone nad rzeką, z rozciągnięta wzdłuż jej brzegów starówką, a jednak trudno użyć słowa “malownicze”. Za to hałaśliwe i zapchane zwiedzającymi w każdym możliwym zakątku – na obiad wylądowaliśmy w knajpie, na którą w innych okolicznościach byśmy nie spojrzeli. No, ale jeść trzeba, przynajmniej od czasu do czasu…
Budowa wspomnianego Matmut-Atlantique została ukończona w maju 2015 roku, kosztem ok. 183 milionów euro. Stadion ma 42 tysiące miejsc i z zewnątrz na pierwszy rzut oka nie przypomina obiektu sportowego, a raczej coś z pogranicza muzeum sztuk pięknych i nowoczesnej hali targowo-wystawowej. Co ciekawe, we wszystkich sektorach jest dostępny sygnał wi-fi, w związku z czym zdjęcia i filmiki z meczu można umieszczać na portalach społecznościowych niejako “na żywo”, w sensie dosłownym (próbowałem, działa!).
Spacer na stadion zabrał nam kilka minut, bo celowo wybrałem hotel w pobliżu. Oznaczony na bilecie sektor odnaleźć można bardzo łatwo, co jest jedną z podstawowych zalet niedawno oddanych do użytku tego typu obiektów. Miejsca na wysokości środkowej linii boiska (towarzystwo Żony zobowiązuje, więc się wykosztowałem) zapewniły właściwy komfort oglądania widowiska.
A to, mimo że nie stało na szczególnie wysokim poziomie, na pewno nie pozwalało na nudę. Wśród stoperów miejscowych na plus wyróżnia się były legionista Igor Lewczuk (po prawdzie, to nie pamiętałem, że przeszedł do klubu Ligue 1). Zresztą cały zespół Bordeaux zrobił bardzo przyzwoite wrażenie, choć do ścisłej czołówki ligowej nie należy. Przyjezdni –zrobili wrażenie przeciwne. To drugi mecz Metz, który oglądałem w tym sezonie na żywo – w październiku piłkarze ze stolicy Lotaryngii zostali rozgromieni u siebie przez Monaco 0:7, tym razem bezdyskusyjnie ulegli Bordowym i naprawdę trudno znaleźć przyczyny, dla których w dalszym ciągu są w najwyższej klasie rozgrywkowej Francji.
Warto wspomnieć, że w szeregach Zyrondystów występowali kiedyś tacy piłkarze jak Eric Cantona, Alain Giresse, Jean Pierre Papin, Zinadine Zidane, Bixente Lizarazu czy Jean Tigana. Na razie porównywalnych wielkością gwiazd w klubie nie ma. Za to jest super stadion, wierni kibice i wyczuwalna dobra atmosfera wokół klubu. A to już coś.