2 : 6
Mój brat powiedział po meczu, że w zasadzie bez sensu jest oglądać jakiekolwiek następne, bo nic ciekawszego raczej się w tym stuleciu nie wydarzy. Chyba miał rację, choć promyk nadziei zawsze pozostanie.
Niesamowite wrażenie zrobiła na nas postawa Barcy po stracie gola na 1:0. Zero paniki, pewność siebie i nieuchronnie nadchodzącej wiktorii – jak gdyby doskonale wiedzieli, jak potoczą się ostatecznie losy meczu.
Uczta piłkarska co się zowie, od znanych nazwisk aż gęsto, no i ten niesamowity Messi. Dla mnie ten mecz to również osobiste „odkrycie” Yaya Toure, o którym dotąd wiedziałem tylko, że jest w składzie Barcelony, ma brata Kolo i jest reprezentantem WKS (nie mylić ze Śląskiem Wrocław).
Wiem na pewno, że na meczu byli Jan Krzysztof Bielecki oraz Hanna i Tomasz Lisowie, bo mój brat spotkał ich w samolocie.
Po meczu krążyło po internecie wiele anegdot związanych z wynikiem spotkania, z których najbardziej podobała mi się ta o nowym numerze kierunkowym do Madrytu: „26”.