0 : 3
Mecz potwierdził, że Czerwone Diabły są w kryzysie, a wygrana w derbach Manchesteru zaledwie tydzień wcześniej okazała się mniej lub bardziej przypadkowa – sąsiedzi z City są najwyraźniej w jeszcze głębszym kryzysie.
Drużynę przyjezdnych widziałem na żywo pierwszy raz i z taką pewną nieśmiałością muszę przyznać, że rozpoznałem w składzie nazwisko tylko jednego zawodnika. Kepa Arrizabalaga, bo o nim mowa, wsławił się incydentem z czasów gry w Chelsea: odmówił zejścia z boiska trenerowi The Blues, którym ówcześnie był Maurizio Sarri. Pozostali piłkarze Bournemouth to – jeśli nie „no names” – to co najwyżej solidni rzemieślnicy, bo na pewno nie gwiazdy futbolu. Co zupełnie im nie przeszkodziło uplasować się po 17 rundach w czołówce tabeli Premier League, znacznie wyżej od gospodarzy niedzielnego meczu.
Wspomniany Kepa parokrotnie wykazał się nieprzeciętnymi umiejętnościami i aż dziw bierze, że nie wylądował w klubie o większych tradycjach. Trzeba jednakowoż przyznać, że przez większość pierwszej połowy nie był niepokojony przez przeciwników, w związku z czym ze wględu na na niską temperaturę co chwila się rozgrzewał, aby w każdej chwili być gotowym do interwencji.
Czerwone Diabły nie zaprezentowały w niedzielne popołudnie nic godnego uwagi w sensie czysto piłkarskim. Wyglądają na grupę dość przypadkowo wybranych ludzi, którym trener z Portugalii a poprzednio Holender, kazał biegać po boisku. Zachowaniem irytuje zwłaszcza Fernandes, zdecydowanie zbyt często machający rękami, zarówno w kierunku kolegów z drużyny, jak i sędziów, którzy wykazują wobec kapitana MU zaskakująco dużo cierpliwości. Na ławce dwa duże nazwiska – Eriksen i Casimiro, ale obaj mają najlepsze czasy za sobą. Po raz kolejny poza kadrą meczową znalazł się Rashford, co prawdopodobnie oznacza, że niedługo rozstanie się z klubem, w którym się wychował.
Władze Manchesteru United zdecydowanie zbyt długo odwlekały decyzję o zwolnieniu ten Haga, którego nastepca zastał w klubie zgliszcza. Z perspektywy ponad 11 lat od odejścia Alexa Fergusona z Old Trafford widać jak na dłoni, jak wiele znaczył ten szkocki manager dla klubu z czerwonej części Manchesteru. Spośrod jego 7 następców trudno wskazać kogoś, kto odniósł jakiś spektakularny sukces, a do wspomnianej „7” należą m.in. Jose Mourinho czy Louis van Gaal.
0:3 to dośc prezyzyjne określenie miejsca, w którym pod koniec rundy jesiennej sezonu 2024/25 znajduje się legendarny Manchester United. Powiedzieć, że aspiracje klubu i jego kibiców na całym świecie są znacznie większe, to nic nie powiedzieć.