2 : 1
Na stadion Thong Nhat nie jest trudno trafić, bo mieści się niedaleko od centrum Sajgonu, w dystrykcie 10. Oddany do użytku w 1931 roku, pierwotnie nosił nazwę Renault Field, na cześć przewodniczącego komisji municypalnej zarządzającej ówcześnie miastem. Pod koniec lat 50-tych zostało zainstalowane sztuczne oświetlenie, a obecna nazwa stadionu, która po wietnamsku oznacza „Zjednoczenie”, została mu nadana 2 września 1975. Obiekt oficjalnie może pomieścić 14 tysięcy widzów i choć jedna z tybun centralnych jest wyłączona z użytkowania (prawdopodobnie z przyczyn bezpieczeństwa), nie ma obawy, że wszystkie wejściówki zostaną wykupione.
W dniu meczu natknąłem się w mieście na sklep klubowy HCMC, ale był zamknięty na cztery spusty – otwarty jest pewnie tylko w dni robocze, a mecz był zaplanowany na sobotni wieczór. Z biletami nie było problemów – 25.000 dongów od łebka w kasie stadionowej. Przed meczem uraczyliśmy się z kolegą kilkoma piwami w barze na przeciwo, wśród kibiców dominuje młodzież, w tym urodziwe dziewczęta. Doping nie jest może najgłośniejszy, ale flagi i bębenki to norma. Do Sajgonu przyjechała całkiem liczna grupa kibiców z Hanoi, a warto wspomnieć, że oba miasta dzieli odległość ok. 1500 km.
Poziom sportowy widowiska okazał się miłym zaskoczeniem. Widać, że zawodnicy obydwu drużyn uprawiają futbol na poważnie. Mecz początkowo przebiegał pod dyktando gospodarzy, którzy uzyskali prowadzenie po strzale Estończyka Sorgi, ale kilka minut później padło wyrównanie i zanosiło się na to, że to goście wywiozą z Hanoi komplet punktów. Futbol jest jednak przewrotny i to HCMC strzeliło zwycięską bramkę – całkiem rzadkiej urody, Bùi Ngọc Long oddał strzał z prawie zerowego kąta.
To nie jedyny mecz ligi witnamskiej, który miałem przyjemnośc zobaczyć w listopadzie 2024 roku, parę dni później udałem się na stadion w Binh Duong.