0 : 0
Czwarty w tym roku mecz, który obejrzałem na stadionie w towarzystwie swojej Żony. Po Bordeaux, Rejkjawiku i Elche przyszedł czas na wizytę w Brescii – namówić Żonę było o tyle łatwo, że następnego dnia wybieraliśmy się do Wenecji. Coś za coś.
W drużynie niebiesko-białych występowali w przeszłości znani zawodnicy – dość wspomnieć Christo Stoiczkowa, Pepa Guardiolę, czy naszego Marka Koźminskiego, który przeniósł się tu po kilku udanych sezonach spędzonych w Udinese.
Dziś o podobnych transferach nie ma mowy: od kilku lat Brescia Calcio występuje na zapleczu Serie A. Jeśli poziom sportowy zaprezentowany w starciu z Palermo jest miarodajny, to powodów do nadmiaru optymizmu raczej nie ma. Nomen omen, w końcówce meczu nad stadionem pojawiła się przepiękna tęcza…więc – kto wie…
Na Stadio Rigamonti najłatwiej jest się dostać taksówką – kilka minut jazdy z centrum miasta kosztuje ok. 10 euro. Gorzej z powrotem ze stadionu – przy jednej z głównych ulic czekaliśmy bezskutecznie na pojazd z zielonym kogutem ponad 20 minut, by w końcu udać się do pobliskiego hotelu z prośbą o zamówienie taksówki.
Sam mecz: nuda. Od pierwszego gwizdka sędziego zupełnie nie pachniało bramkami. W drużynie miejscowych wiatr w pierwszej linii robił weteran zespołu (35 lat) Caracciolo, w pierwszym składzie Palermo wyszło aż trzech Polaków: Szymiński (wcześniej Wisła Płock), Dawidowicz (wcześniej Lechia Gdańsk, Benfica i Bochum) oraz Murawski (wcześniej Piast Gliwice). Drugi z wymienionych ocierał się jakiś czas temu o kadrę i moim zdaniem powinien zostać odkurzony, bo w sobotnim meczu spisał się nieźle, a nadmiaru przyzwoitych obrońców w reprezentacji jak wiadomo nie ma.
Palermo to typowy ligowy meteor: za mocny na Serie B i za słaby na Serie A, z której ponownie spadł w ubiegłym sezonie.
Siedem lat temu nieudany epizod w sycylijskim klubie zaliczył ulubieniec Leo Beenhakkera – Radosław Matusiak. Wychowanek ŁKS widocznie nie zraził kierownictwa klubu do Polaków, skoro cały czas się tam pojawiają i (póki co) odgrywają czołowe role w drużynie.
To mój szesnasty stadion zaliczony we Włoszech. Na razie konkretnych planów brak, ale bardzo chętnie wybrałbym się na mecz Fiorentiny i Udinese. Pażywiom, uwidim.