2 : 2
Bilety wydrukowaliśmy sobie sami, po zakupie tychże na stronie internetowej klubu – byłem zaskoczony, jaka to prosta operacja mimo braku znajomości francuskiego. Przy bramce wejściowej pojawiło się pół Niemca, czyli szkopuł: czytnik „nie widział” kodu kreskowego na biletach, w związku z czym kierownictwo bramki, po krótkich konsultacjach, dało nam znać, żeby przeskoczyć barierki. Żeby mój wuefista to widział…
W składzie Auxerre pojawili się obydwaj Polacy: Jeleń sprokurował rzut karny dla swojego zespołu, a Dudka (o którym nie do końca wiadomo, czy jest bratem Dudka) wykorzystał karnego w końcówce spotkania, ratując dla AJA remis.
Miasteczko ładne, ale senne. Gdy po meczu (czyli ok. 21-szej) poszliśmy do centrum, żeby coś zjeść, patrzono na nas w knajpach jak na zielonych ludzików z antenkami na głowach, pokazując wymownie na zegarek. Zlitowała się nad nami w końcu naleśnikarnia, ale żeby nie było tak różowo, zaczęli sprzątać i ustawiać krzesełka na stołach, gdy jeszcze byliśmy w trakcie konsumpcji.
W drodze powrotnej odwiedziliśmy naszych znajomych w Dijon i pożaliliśmy się im na Auxerre. Wzruszyli tylko ramionami: „A czego spodziewaliście się po prowincji?”.