1 : 2
Piątkowy wieczór, ciepło, mecz z aktualnym liderem rozgrywek, nowoczesny stadion w jednym z najdynamiczniej rozwijających się polskich miast – a na trybunach zasiada garstka widzów, w tym wpuszczona za darmo młodzież szkolna. Coś tu jest postawione na głowie.
Piast wyszedł na boisko z wyraźnym zamiarem zgarnięcia całej puli. „Czesko-słowacko-słoweński gang Radka Latala” od początku sprawiał wrażenie bardzo dobrze poukładanego, z czytelnie rozdzielonymi zadaniami wśród zawodników.
Niemałymi zdolnościami reżyserskimi wyróżniało się dwóch: rodak trenera Vacek oraz 21-letni kapitan przyjezdnych – Murawski.
Śląsk na tym tle wyglądał dość nieporadnie, a ilość niecelnych podań raziła w sposób wyjątkowo jaskrawy. W zasadzie wyrównująca bramka to jedyna dobra rzecz, która tego wieczoru przydarzyła się wrocławianom. Nawet niezwykle doświadczony Pawełek popełniał w bramce błędy, które rzadko przytrafiają się co mniej zdolnym juniorom.
Lansujący się na wybitnego trenera Taduesz Pawłowski prawdopodobnie straci wkrótce posadę, bo zmienić trenera jest najłatwiej, ale zdaje się, że nie tu tkwi problem.
Teoretycznie znane nazwiska nie potrafią się ze sobą porozumieć na boisku i aż prosi się o wpuszczenie polskiej młodzieży, której prawdopodobnie będzie się chciało grać o wiele bardziej.
Zaliczając jakość stadionowego cateringu do wyniku meczu, można pokusić się o stwierdzenie, że padł remis.