5 : 3
Ponad 80 tysięcy widzów na stadionie, z tą niesamowitą Sud Tribune, na której zasiadają najwierniejsi fani BVB, robi oszałamiające wrażenie. Kibicują dosłownie wszyscy, bez względu na wiek, płeć i ilość koni mechanicznych w posiadanym aucie. Jeden wielki ul, skojarzenie z klubowymi kolorami narzuca się samo.
Tuż przed rozpoczęciem meczu niespodzianka – na telebimach zaprezentowano wyłącznie drużynę gospodarzy, ani słowa o przyjezdnych. Prawdopodobnie element wojny nerwów, do których zalicza się też takie drobiazgi, jak niesprawne prysznice w szatniach, czy jakiś samochód uniemożliwiający wjazd autokaru gości na parking. Wieść gminna niesie, że gospodarze są skłonni ponieść finansową karę, byleby tylko napsuć krwi przeciwnikom.
W niedzielne wczesne popołudnie przed meczem byliśmy pełni obaw o poziom widowiska, a zwłaszcza o bramkostrzelność obydwu zespołów. Dwa poprzednie spotkania, na które wybraliśmy się odpowiednio w piątek i sobotę (w Augsburgu i Sztutgarcie – patrz relacje) zakończyły się bezbramkowymi remisami po dosyć monotonnych, a wręcz nudnych widowiskach, więc obawy były uzasadnione. Tym bardziej pozytywnie zaskoczył nas zarówno przebieg, jak i końcowy rezultat meczu. Strzelanie już w drugiej minucie rozpoczęli Wieśniacy (bo taką ksywę ma drużyna Hoffenheim), czym zupełnie nie zdemotywowali gospodarzy, którzy w przeciągu 25-ciu kolejnych minut wyszli na prowadzenie, utrzymując je do przerwy. Druga odsłona przyniosła kontynuację kalejdoskopu: po dwóch bramkach na prowadzenie wyszli ponownie Wieśniacy. Ostatni kwadrans to już bezsporna dominacja drużyny Freiburga, która strzeliła kolejne trzy gole, zapewniając sobie efektowne zwycięstwo, którego rozmiary mogły być jeszcze większe, gdyby nie dobra postawa bramkarza gości. Tim Wiese, bo o nim mowa, długoletni bramkarz Werderu Brema zasilił Hoffenheim przed obecnym sezonem.
Stadion SC Freiburg położony jest na tyłach spokojnej (wydawałoby się) okolicy mieszkaniowej, w której bezpośrednim sąsiedztwie znajduje się park wyposażony m.in. w korty tenisowe i boiska do siatkówki plażowej.
Weekendowy tryptyk zakończyliśmy wieczorem przed ekranem telewizora – jakby nam było mało wrażeń z Bundesligi – obejrzeliśmy sobie mecz Serie A pomiędzy AC Torino i Interem Mediolan (0:2). Podobno Kamil Glik rozegrał bardzo dobre spotkanie. Musiałem coś przeoczyć, ale z pobudek patriotycznych nie będę zbyt żarliwie zaprzeczał tym optymistycznym, lecz znacznie przesadzonym doniesieniom medialnym. Na bezrybiu i rak ryba.