3 : 1
Decyzja o wizycie na stadionie Feyenoordu zapadła dość przypadkowo – okazało się, że między przylotem z Leeds a odlotem do Bazylei mamy ponad siedem godzin. Dalsza analiza możliwej marszruty wykazała, że pociąg z lotniska Schiphol do stacji Rotterdam Centraal jedzie zaledwie 27 minut, a stamtąd tramwajem na stadion można dojechać w kolejne 10. Tak więc klamka zapadła, tym bardziej że zakup biletów na stronie internetowej klubu jest dziecinnie prosty.
Ze względu na reputację kibiców drużyny przyjezdnej mecz otrzymał status “podwyższonego ryzyka”. Można sobie więc wyobrazić nasze zdziwienie, gdy w 10. minucie meczu fani ADO Den Haag obrzucili trybuny poniżej…dziesiątkami (jeśli nie setkami) pluszowych zwierzaków. Otrzymali za to owację na stojąco od pozostałej części publiczności (na trybunach zasiadło tego dnia blisko 48 tysięcy ludzi), ale idylla nie trwała długo – po bramce na 1:0 dla Feyenoordu stare animozje odżyły na nowo, a bariery oddzielające kibiców przyjezdnych od miejscowych przydały się.
Dominacja czerwono-bialych nie podlegała dyskusji ani przez chwile, a jedyne pytanie otwarte dotyczyło wyłącznie rozmiarów wygranej. Brylował kapitan zespołu, Dirk Kuyt, który wrócił na stare śmieci po 9-letniej przerwie. 36-letni Holender jest prawdziwym liderem zespołu, a bramka otwierająca wynik meczu była ukoronowaniem jego aktywności w linii ofensywnej Feyenoordu.
Znanych z niedalekiej przeszłości nazwisk jest w rotterdamskim klubie więcej: coachem jest Giovanni van Bronckhorst, a pomaga mu m.in. Jan Wouters.
Holandia na mapie groundhoppingu zaliczona!